Kiedy zastanawiałem się, co dla mnie znaczy i jakie przesłanie zawarte jest w Koncepcji szóstej. Natrafiłem na archiwalny tekst napisany kilka lat temu do naszego Biuletynu Mityng. W artykule tym przeczytałem kilka prostych zdań aktualnych i odkrywczych dla mnie do dzisiaj. Na przykład takich, jak “ co dwie głowy, to nie jedna”. I zupełnie dla mnie proste i odkrywcze “ dopiero aprobata dwóch głów wyznacza odpowiednie działanie”. Ile razy w swoim życiu podejmowałem różne decyzje sam w przeświadczeniu, że są one jedynie słuszne. Z nikim o tym nie rozmawiałem, bo kto mi może coś doradzić lub powiedzieć, skoro ja sam wiem, co będzie dla mnie najlepsze. A co dopiero mówić o wspólnym podejmowaniu decyzji i porozumieniu lub porozumiewaniu się. Z czymś takim spotkałem się dopiero we Wspólnocie AA, kiedy podjąłem się służb na grupie a później Intergrupie. Dopiero zupełnie niedawno dotarła do mojej chorej głowy definicja porozumienia, że jest to szacunek do tego i dla tego, kto myśli inaczej niż ja. Nigdy nie zastanawiałem się nad jakimś porozumieniem, bo nie było mi do niczego potrzebne. To inni mieli się dostosować do mojego myślenia, szanować i respektować to, co robię i jak myślę. Kiedy w grę wchodzi wspólny cel to musi być i wspólne działanie. Jak mogłem odpowiedzialnie z obdarzonym zaufaniem grupy podejmować w porozumieniu z innymi alkoholikami decyzje ważne dla przyszłości AA. Skoro moja pycha, arogancja, egoizm i lekceważenie oddzielały mnie nie tylko od innych alkoholików, ale także od innych ludzi. Dopiero bezsilność wymusiła przyjęcie gotowości życia według nowych zasad. Koncepcja szósta dotyczy tak naprawdę podejmowania decyzji. Podejmowanie decyzji jest trudne, bo wiąże się z odpowiedzialnością. Czymś zupełnie dla mnie obcym kiedyś i trudnym obecnie. Zasady zawarte w Tradycjach jak i w Koncepcjach są proste a jednocześnie trudne, bo wymuszają rezygnację z własnych ambicji, skłaniają do wzajemnego szacunku i zaufania w imię wspólnego a nie tylko mojego dobra. Kiedy słyszałem kiedyś o Koncepcjach kojarzyły mi się z jakąś działalnością alkoholików służb światowych, więc nie dotyczyły mnie zupełnie i nie były mi do niczego potrzebne. Okazuje się, że dotyczą także służb AA na wszystkich poziomach także grupy AA. Bo miejsce słowa “ Powiernicy” mogę zastąpić słowem- osoby, które pełnią służbę na grupie. A wtedy już mnie to dotyczy i jest bardziej zrozumiałe, bo regularnie uczestniczę w cotygodniowych mityngach AA. Skala odpowiedzialności i zadań jest nieporównywalnie większa, ale same zasady się nie zmieniają. Bo każdy z członków grupy uznaje, że główna inicjatywa i czynna odpowiedzialność za większość spraw grupy winna być spełniana przez osoby wybrane do służb. Osoby te są wybierane w głosowaniu przez wszystkich uczestników grupy. Czyli są obdarzeni zaufaniem i odpowiedzialnością za czynne wyrażanie woli grupy, co do sposobu prowadzenia mityngu, wydawania pieniędzy, kontaktów z gospodarzem sali wynajmowanej na czas trwania mityngów itp.... To właśnie grupa jest “ mózgiem” dla pojedyńczego członka AA. To w niej zdobywa pierwsze doświadczenia. Dla grupy Inergrupa, dla Inergrupy Rada Regionu i w końcu Konferencja Regionalna, Krajowa. To właśnie sumienie Konferencji jest wyrazicielem woli całego AA a na Radzie Powierników spoczywa czynna odpowiedzialność za wypełnienie jej. Jest tylko jedne pytanie. Czy jest u mnie wola czynnego uczestniczenia w braniu odpowiedzialności za przyszłość AA poprzez służbę. Przełamywania swoich słabości- trzeźwienia. A jeżeli nie mogę obecnie uczestniczyć czynnie w życiu AA. To czy jest, chociaż szacunek, zrozumienie i zaufanie do tych osób, które podejmują ten trud.