Jestem alkoholiczką trzeźwiejącą na programie 12 Kroków AA.
Czy to tylko slogan, powtórka słów, które mówię innym na mityngach? Czy też mówię o tym, bo tak jest w istocie?


Nauczyłam się we Wspólnocie, że bio­rę odpowiedzialność za swoje życie - biorę tak samo odpowiedzialność i za słowa, które wypowiadam. Tym bar­dziej wtedy, gdy moje słowa docie­rają do innych uczestników mityn­gu.
Mówi się, że ten program jest tak łatwy, że aż trudny. Albo odwrotnie. Słyszałam również, że gdyby wycisnąć go jak gąbkę, to zostanie z niego mi­łość i nadzieja. Na każdym mi­tyngu czytam Kroki, ale czy mam czas, aby dokładnie je przemyśleć? Takie pytania coraz częściej, z coraz większą zawziętością zadaję sobie w duchu. Jaka jest cała istota, całe me­ritum programu AA? Co może mi dać? Czy mówiąc, że nie popełniam błędów, mówię to z przekonaniem? A gdy wychodząc z mityngu, zamy­kam za sobą drzwi - kim jestem? Kie­dy wychodzę do tzw. „normalnego” świata - czy przypadkiem nie rządzi
mną zawiść, strach czy zwykła ludzka ciekawość?
Jest tak, że chętnie plotkuję z są­siadką o innej sąsiadce, a w pracy mam za złe osobie, która odnosi sukcesy, a dzieciom pozwalam na wszystko w imię miłości matczynej. Jakże łatwo wskazać mi cudze brudy, wytknąć niedoskonałości. Jakże łatwo mi skła­mać, albo nie powiedzieć całej praw­dy. Wszystko i wszystkich wokół kry­tykować i oceniać. Przychodzą mi te rzeczy z łatwością. Jakże u licha w ta­kim razie mam czelność mówić, że żyję „na programie”? Przecież znów kłamię. Okłamuję siebie i innych. Gdzie odpowiedzialność za własne słowa, za własne życie? Mówić a czy­nić to ogromna różnica. Pocieszam się tylko, że tę różnicę dostrzegam   
Ola AA.

 



Źródło: ZDRÓJ nr.2/2009
(C) Fundacja BSK AA; Wszelkie Prawa Zastrzeżone.