Tradycja siódma prawie zawsze kojarzyła mi się z tym, że jeżeli chcę się napić kawy na mityngu lub zjeść paluszki to wypada wrzucić coś do kapelusza. Moja świadomość wyglądała właśnie w ten bardzo prosty sposób, który na początku lekceważyłem jak większość rzeczy i ludzi w swoim życiu a także jakieś tam przyjęte normy czy zasady. Nie interesowały mnie żadne Tradycje i dlaczego mamy być samowystarczalni. Z resztą oprócz mnie samego nic mnie więcej nie interesowało. Byłem skupiony i skoncentrowany na sobie i moje potrzeby i cele były najważniejsze a nie jakieś tam wspólne dobro, grupa, jedność, porozumienie itd.... Dzisiaj ta Tradycja uczy i wymaga ode mnie odpowiedzialności nie tylko za siebie i nie kojarzę jej tylko z kawą, paluszkami i tylko pieniędzmi. Kojarzę ją raczej z moją wyciągniętą ręką i że coś mi się należy bez żadnego wysiłku z mojej strony. Moją roszczeniową postawę, arogancję, lekceważenie, pychę i egoizm zobaczyłem u siebie dopiero później po jakimś czasie nie picia. To z tym miałem u siebie problem a nie z piciem czy nie piciem. W AA dowiedziałem się bardzo szybko, że za swoje trzeźwienie muszę sam płacić i że wcale nie musi tu chodzić tylko o pieniądze. A raczej o swoje chore ambicje, swój czas, pokonywanie swoich słabości, wad, bolesne poznawanie siebie, robienie wielu rzeczy wbrew samemu sobie. Wczoraj na mityngu na naszej grupie padło pytanie w sprawach organizacyjnych czy “ z kapelusza” kupujemy słodycze, czy książkę “ Anonimowi Alkoholicy”. Grupa wybrała książkę, aż serce rośnie. Czy grupa jest aż tak świadoma nie wiem, może, dlatego, że mandatariusz i rzecznik mają sponsora i ich wypowiedzi zadecydowały o głosowaniu. Nie wiem, być może. Pewnie nic się nie stanie, jeżeli na stole będzie mniej ciastek i paluszków a koledze, który nie będzie chciał słuchać fragmentów książki też nic się nie stanie złego a jedynie może mu pomóc a nie zaszkodzić. Nie wiem czy pieniądze, które otrzymalibyśmy od Burmistrza naszego miasta wydalibyśmy w ten właśnie sposób. Czy Burmistrz lub ktokolwiek inny nie sugerowałby jak mamy funkcjonować i co robić. Czy nie sugerowalibyśmy się znaną zasadą “ łatwo przyszło, łatwo poszło”, „ zastaw się a postaw się”. Czy nasz główny cel miałby jeszcze sens w tej sytuacji. Doświadczenie pokazało na samym początku istnienia AA, że przyjmowanie dotacji z zewnątrz do niczego dobrego nie prowadzi. I właśnie, dlatego powstała Tradycja siódma, jako przestroga, aby nie popełniać tych samych błędów. Dla mnie ma to głębszy sens i znaczenie. Jeżeli AA mi pomogło i oprócz tego, że nie pije inaczej zacząłem reagować i funkcjonować wśród społeczeństwa i innych ludzi-, czyli trzeźwieć. To czy chcę i mam pragnienie, aby inni mogli z tego skorzystać. Czy po osiągnięciu swoich celów dalej widzę tylko czubek własnego nosa, nikogo i nic poza tym. Często, kiedy wrzucam pieniądze do kapelusza myślę o tych znajomych i nieznajomych, którzy stoją jeszcze pod sklepem, śpią na dworcu, przebywają w Zakładach Karnych i zastanawiają się może czasami jak przestać pić i dalej żyć. Ja też tak czasami stałem, spałem i bywałem w takich miejscach. Kiedy zacząłem czytać książkę “ Anonimowi Alkoholicy” odkryłem po jakimś czasie, że jest tam rozdział “ Jest sposób”, ja tego sposobu potrzebowałem i szukałem. Mi pomogło, może pomóc i tym znajomym i nieznajomym. Tylko czy w moim sercu jest pragnienie, aby im pomóc. Czy z tą intencją wrzucam pieniądze do kapelusza, czy na ciastka albo kawę. Może, dlatego mamy i mam być samowystarczalny abym uczył się odpowiedzialności a niewyciągniętej ręki i wyzbywał się egoizmu, którego mam się wyzbywać a nie pielęgnować.

 

 

 

Pozdrawiam AA