Wszystkie zalecenia czy sugestie PROGRAMU AA prowadzą do POKORY. Tak też jest z Tradycją Jedenastą. Muszę sobie uświadomić, że nie jestem tak bardzo ważny jak myślałem.

 

Kiedy czasami ktoś mnie pytał jak to się stało, że nie piję, opowiadam bardzo krótko, że to był przypadek. Z tego tytułu czułem jednak jak rośnie moje ego. Uważałem to za swoją zasługę, jako efekt chodzenia na mityngi AA. Na mityngach AA mówię czasami, że to łaska od Pana Boga; lecz mówię, bo tak wypada, aby ładnie brzmiało i aby pokazać, jaki jestem uduchowiony. Uczestnictwo w życiu Wspólnoty AA pokazało mi, że to, co mówię, myślę i robię to czasami różne rzeczy. Do uczciwości wobec samego siebie często jest mi daleko jeszcze.

 

Egoizm, egocentryzm daje o sobie znać. Jednak doświadczenia zawarte między innymi w naszych Tradycjach podpowiadają mi abym nie lansował siebie, jako przykładu, bo jestem tylko alkoholikiem, który dopiero korzysta z łaski i pomocy AA.

 

Do dzisiaj z pomocy i doświadczenia AA skorzystało bardzo wiele osób i nie jestem jedyny, któremu się udaje. Na takie refleksje naprowadziła mnie Tradycja jedenasta, w myśl, której ja mam być anonimowy a nie samo AA czy jej Program. Jeszcze do dziś odzywa się we mnie chęć dowartościowywania kosztem innych, ale już daleko mniej niż dawniej. To dzięki Wspólnocie AA poznaję siebie, jaki jestem naprawdę a nie, jakim siebie chciałbym widzieć. Czuję, że się zmieniam. W tym pomaga mi krytyka ze strony innych ludzi, często spoza AA jak i samych alkoholików. Ktoś z boku widzi inaczej, bardziej obiektywnie, jaki jestem i czy faktycznie zmieniam się czy próbuję być mentorem górującym nad innymi. Najważniejszy jest osobisty przykład. Sens Tradycji jedenastej dla mnie zawiera się we wskazówce... „o AA mów, gdy pytają i żyj tak, aby pytali. Drugą ważną wskazówkę, jaką otrzymałem w postaci wypowiedzi na mityngu i także wziąłem do serca było pytanie. Co by się stało, gdybym przy swoim lansowaniu i mentorowaniu w końcu zapił? Co by pomyśleli o AA, ci wszyscy, do których wymądrzałem się? Myślę, że ważna jest jedna rzecz. AA działa już wiele lat i skutecznie pomaga alkoholikom. Jeżeli w moim sercu pojawia się pragnienie trzeźwości i chęć korzystania z doświadczeń innych, to będę to robił bez szukania pochwał, jupiterów sceny czy kamer telewizyjnych. Uczciwość wobec samego siebie dotyczy mnie cały czas i jest jednym z głównych warunków mojego trzeźwienia.

 

Dzisiaj wdzięczność jest odpowiedzią za nową, jakość życia. Jestem normalnym człowiekiem, który walczy ze swoimi wadami i kompleksami a nie sztandarowym AA, który występuje w imieniu AA. Coraz częściej sprawia mi wielką satysfakcję, kiedy nie muszę być tak cholernie ważny, zauważony i doceniony w pracy przez szefa, w domu przez żonę, na mityngu przez innego alkoholika. Nie muszę szukać akceptacji wszystkich, znam swą wartość, chcę być sobą a nie grać jakiejś roli. Nie muszę już być egoistą i egocentrykiem. Może, dlatego nie piję i żyję.