Kiedyś przed mityngiem AA usłyszałem od jednego z kolegów, że mówienie o naszym programie AA pomijając 12 Tradycji przypomina jazdę samochodem bez silnika. Kiedy to usłyszałem nie znałem jeszcze ani Tradycji ani zasad w nich zawartych. A tym bardziej sensu stosowania ich we Wspólnocie AA, życiu, czyli swoim trzeźwieniu. Dzisiaj z perspektywy czasu oczywiste jest stosowanie przeze mnie anonimowości i pierwszeństwa zasad przed osobistymi ambicjami. Skoro istotą mojej choroby jest “ Egoizm, egocentryzm, koncentracja na samym sobie...”. Stosowanie anonimowości wydaje się bardzo proste. Wystarczy pozostawić w tajemnicy to, co usłyszałem na mityngu od innych alkoholików o nich samych. Ale czy tylko o to chodzi? Myślę, że nie. Bardziej istotne dla mnie jest zachowanie w tajemnicy swojej życzliwości, czasu, uwagi, zrozumienia w stosunku do innych alkoholików, żony, kolegów z pracy lub sąsiadów. Kiedy szukam w tym, co robię dobrego dla innych w ciągu dnia pochwał, zainteresowania swoją osobą, poklasku itd.... Nie ma to nic wspólnego z moim trzeźwieniem, anonimowością i zasadami AA. Pamiętam swoje zdziwienie i wstyd, kiedy przyznałem się przed samym sobą. Że okradałem swoją Babcię, aby przypodobać się kolegom. Nie tylko po to, aby napić się alkoholu. Ale po to, aby na chwilę kupić za flaszkę ich uwagę, akceptację, rzekome koleżeństwo. Kiedy przestałem pić alkohol, moja wypaczona osobowość pozostała bez zmian poza tym, że nie piłem. To aktywne uczestnictwo we Wspólnocie AA pozwala mi poznać swoje słabości, wypaczone instynkty. A poznawanie zasad zawartych między innymi w naszych Tradycjach pozwala zmieniać moje chore relacje międzyludzkie i inaczej postępować. Wiele razy opowiadałem o sobie kolegom w pracy, szefowi czy sąsiadowi, jaki jestem wspaniały, bo przestałem pić alkohol. Nie zdawałem sobie sprawy, że gloryfikując siebie i stawiając na pierwszym miejscu swoje chore ambicje wyrządzam krzywdę innym alkoholikom. Dowartościowuje się dalej kosztem innych. To w AA dowiedziałem się, że autorytetem dla mnie są konkretne zasady a nie ich uczestnicy i ja sam. Tylko w ten sposób mogę wyzbywać się chronicznego myślenia o sobie, że jestem najważniejszy i jedyny na tym świecie. Kiedy poświęcam swój czas, życzliwość, uwagę po prostu trochę serca dla drugiego człowieka. Odzyskuję swoją godność, jako człowiek. Poznaję swoją wartość. Nie muszę już nikomu udowadniać, jaki jestem wartościowy kosztem innych. Nie szukam akceptacji na siłę. Nie szukam już na siłę poklasku i uwagi innych, tylko po to, aby być zauważonym. Robiąc coś bezinteresownie, anonimowo dla innych staje się użyteczny i potrzebny. Anonimowość tak rozumiana przeze mnie zabezpiecza Wspólnotę AA przede mną i mnie samego przed sobą.