Z ARCHIWUM „ZDROJU"
Ruch AA Zdrój 3/1993
   
Po ponad trzydziestu latach picia, trafiłem na dno i wtedy dzięki mojemu pracodawcy znalazłem się na odwyku. Wysłuchiwałem mnóstwa tragicznych opowieści, znacznie gorszych niż moja własna historia. Dla mnie jednak wystarczająco przerażające było już to, że nie miałem ochoty przeżyć kolejnego dnia.

Nie miałem już czego szukać w tym życiu. Wydawało mi się, że popełniłem zbyt wiele błędów, pomyliłem się we wszystkim. Ożeniłem się z niewłaściwą kobietą, wykonywałem nie satysfakcjonujący zawód, byłem wykończony, załamany i samotny. Mój starszy brat, który także dopomógł w tym , że znalazłem się na odwyku, ujrzał mnie w najgorszym stanie. Postanowił mnie odwiedzić, bo nie mógł uwierzyć w to, co słyszał o moim piciu. Zastanawiając się nad tym, dochodzę do wniosku, że świadomie starałem się, aby brat zobaczył mnie w takim stanie. To było ukryte wołanie o pomoc skierowane do niego. Ciekawe, dlaczego tak trudno jest nam otwarcie prosić o pomoc?? Odpowiedz jest prosta, to pycha nam w tym przeszkadza, nic innego.
Mój brat namówił mnie, abym dał z siebie wszystko, na odwyku i w AA.
Starałem się przez dwa lata i trzy miesiące. Nie piłem, ale nie byłem też całkowicie trzeźwy i czysty. Nie byłem wówczas także zadowolony z AA i wciąż czułem się samotny. Niewiele się we mnie zmieniło. Często mówiono mi, że ten, który nie spróbuje się zmieniać wciąż będzie pił. I to dotyczyło także mnie. Musiałem przejść przez piekło, które znają tylko inni alkoholicy. W tym czasie zrezygnowałem także z mityngów AA. Oczywiście to wszystko nie wydarzyło się tak szybko. Byłem pewien, że potrafię kontrolować swoje picie. Potrzebowałem jednak zaledwie roku po przejściu na emeryturę, aby znów wpaść w to samo, co dawniej . Zamykałem się w domu. Bałem się wsiąść do samochodu, bo byłem już zatrzymywany za jazdę po pijanemu. Cóż w efekcie staczałem się coraz bardziej. Pewnego dnia, przez alkohol o mało nie straciłem życia. Byłem pijany i biorąc prysznic poślizgnąłem się i upadłem, rozbijając sobie głowę o kran. Długo leżałem w wannie, wśród spływającej wody i krwi. Pomyślałem wtedy, że gorzej już być nie może. Wpatrzony w sufit, jęknąłem: "Boże, ratuj mnie!". Zdecydowałem się na powrót do AA i rzeczywiście od roku i czterech miesięcy jestem trzeźwy. Odnalazłem spokój i równowagę. Często pytam sam siebie: co takiego robię teraz, czego nie potrafiłem zrobić wcześniej? Podsumowując moją drogę do trzeźwości, sformułowałem siedem punktów:
1. Znalazłem grupę AA, z którą się związałem.
Odwiedziłem wiele grup w moim regionie, aż w końcu znalazłem tę, w której czuję się najlepiej. Ta grupa składa się z kobiet i mężczyzn w różnym wieku, nasze spotkania są przyjemne i pożyteczne.
2. Znalazłem sponsora.
Tym, który wprowadził mnie z powrotem do AA i pomógł mi, jest człowiek, którego znałem jeszcze z moich wcześniejszych kontaktów z AA. Zawsze bardzo wysoko ceniłem to, co mówił. On nie pił już wiele lat.
3. Chodzę na mityngi.
Potrzebuję wielu mityngów. Znacznie więcej niż jeden tygodniowo. Z chwilą zaprzestania picia natychmiast potrzebowałem wsparcia i opieki, a to otrzymuję właśnie na mityngach.
4. Żyję dniem dzisiejszym.
"Wczoraj" odeszło, "jutro" przyjdzie jutro. Każdego dnia powtarzam "tylko dzisiaj". Życie składa się z tego, co robimy i myślimy, z chwili na chwilę. Zróbmy jak najwięcej w tym czasie.
5. Zaangażowałem się w wiele spraw i działań.
Wiele razy chciałem coś zrobić, ale nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Nie chodziło przecież o zaparzanie kawy. Uczestnictwo w mityngach pokazało mi jak wiele jest do zrobienia i jak niewielu chętnych do pomocy. Dzisiaj prowadzę mityngi, sprzątam po spotkaniu, uczęszczam na mityngi do Z.K. Tego rodzaju zaangażowanie w działalność AA jest dla mnie niezwykle ważne. Zrozumiałem, że nie mogę ciągle tylko brać, muszę nauczyć się także dawać.
6. Uprościłem wszystko.
Nie próbuję rozdrabniać się, analizować zbyt dogłębnie wszystkiego. Jeden ze starszych przyjaciół, który nie dawno zmarł, zwykł był powtarzać nowym w AA: "Nie pij!", "Zaufaj Bogu!", "Sprzątaj swój dom!", "Pomagaj innym!". Dr Bob podsumował to dwoma słowami - "Miłość i oddanie".
7. Odnalazłem nowy związek z Bogiem.
Moją najważniejszą troską jest dziś nie to, czego ja chcę od Boga, ale czego Bóg chce ode mnie.
Może i wam przyda się w trzeźwieniu te moje siedem punktów.
R.R. - AA.

 

Źródło: ZDRÓJ nr.06/2009
(C) Fundacja BSK AA; Wszelkie Prawa Zastrzeżone.