Od kilku dni zastanawiałem się, co dla mnie znaczy pokora, siódmy krok, o co chodzi w tym wszystkim, jak zacząć. Sponsor podpowiedział mi, że problem jest być może w moim perfekcjonizmie, że muszę wszystko zrobić bezbłędnie, bez oceny i krytyki. Jak mogę zmienić swoje myślenie, przekonania fałszywe iluzje i dziecinne niedojrzałe oczekiwania bez konfrontacji tego z drugim człowiekiem, sponsorem, alkoholikiem. Kiedy usiadłem do pisania przed komputerem wyświetlił mi się komunikat, czy zezwalam na usunięcie złośliwego oprogramowania. Pomyślałem przez chwilę, że być może moje nastawienie do innych ludzi i Boga jest taka, że to ONI mają usuwać swoje wady charakteru a moimi zajmie się BÓG, bo go o to poproszę, żeby żyło mi się lepiej i łatwiej. Pomyślałem, że jeżeli JA sam wewnętrznie i szczerze bez udawanej skromności nie podejmę decyzji, że chcę siebie poznawać żeby zmieniać, to nikt inny tego za mnie nie zrobi. Złe oprogramowanie będzie dalej działać, bo JA mówię NIE. Czy w tej arogancji i lekceważeniu jest jakieś miejsce na POKORĘ?. Krok siódmy to dla mnie moja osobista relacja z Bogiem albo SIŁĄ WYŻSZĄ. JA mam spełniać wolę bożą a nie informować lub żądać, aby spełniła się moja wola, lub to, czego chcę. Często spotykają mnie niepowodzenia, trudności chociażby to, że po czterech latach, od kiedy nie pije dopadł mnie jakiś komornik i muszę spłacać teraz zadłużenie. Pierwsze pytanie, dlaczego to mnie spotkało, odpowiedź jest taka, że byłem oszustem i złodziejem i mam teraz za to zapłacić i taką prawdę przyjąłem. Pokora to prawda o mnie taka, jaka ona jest a nie taka, jaka JA bym chciał żeby była. Trudno mi było zaakceptować i przyznać się w pracy, że nie wiem jak przesunąć fotel w samochodzie, wstydziłem się, moja fałszywa duma mi nie pozwalała zapytać kolegi, bo stracę jakiś prestiż w jego oczach. Kiedy przełamałem swoją pychę i poprosiłem go o pomoc okazało się, że on także nie wie, ale wspólnie znaleźliśmy rozwiązanie i udało się. Myślę, że wolę bożą poznaję w rozmowie z drugim człowiekiem, kiedy przyznaję się, że nie wiem, nie rozumiem, nie potrafię. Dopiero wtedy rozpoczyna się możliwość, żeby coś zmienić, znaleźć rozwiązanie. POKORĘ kojarzyłem zawsze z jakąś słabością z utratą swojego prestiżu w oczach innych. Kiedy dzisiaj przełamuję swoje słabości nabieram szacunku do samego siebie. Brakuje mi często jednej ważnej rzeczy ufności, zaufania i wiary i o tą siłę mogę prosić a nie żądać Boga tak jak go pojmuję.