Na jednym z mityngów jego uczestnik poddał pod dyskusję nurtujący go problem odpowiedzialności przy powierzeniu się swojej Sile Wyższej.

Uważam, że jest to ciekawy problem i wart jest on dyskusji.

To co napiszę poniżej jest oparte na mojej wiedzy i moim doświadczeniu, co nie znaczy, iż uważam że jest to jedynie słuszne podejście. Odkąd poczułem, że jestem dorosły, a zwłaszcza od czasu gdy założyłem rodzinę, uważałem że jestem odpowidzialny, kieruję swoim życiem, życiem rodziny i za to odpowiadam.

Nie zauważałem, że coraz bardziej moim życiem kierują moje wady i alkohol, a moja odpowiedzialność coraz bardziej pozostawała iluzoryczna. Uważałem, że jeżeli żona i syn będą wykonywali moje polecenia, to wszystko będzie dobrze się układało. Tyle, że mnie ciągle nie było w domu i coraz mniej mnie obchodziło, co się tam dzieje. Nadal jednak uznawałem się za pana domu i jeżeli coś działo się nie tak, to zwalałem winę na żonę, czy syna, bo przecież nie zrobili tak, jak ja chciałem. Tak pozbywałem się odpowiedzialności. Tak naprawdę, to decyzje i działanie żony powodowało, że ta rodzina funkcjonowała i nie rozpadła się.

Tak się działo do czasu zajęcia się Programem 12 Kroków. W Kroku Pierwszym przyznałem, że jestem bezsilny wobec alkoholu i że jednak nie ja kieruję własnym życiem. Uświadomiłem sobie, że skoro nie ja kieruję swoim życiem, to kto za nie odpowiada ? Nikt nie odpowiadał.

W Kroku trzecim powierzyłem swoje życie mojej Sile Wyższej. W pierwszym momencie pomyślałem, że to nawet fajnie, bo od tej pory cokolwiek się stanie, to nie ja za to będę odpowiadał, a cała odpowiedzialność spoczywa na mojej Sile Wyższej. Jednak zaraz potem przeraziłem się, bo uprzytomniłem sobie, że nikt ze mnie nie zdjął wolnej woli, nikt mnie nie ubezwłasnowolnił. W dodatku przypomniałem sobie, że Program 12 Kroków jest programem działania, a nie siedzenia i czekania na efekty. W trakcie głębokich rozmyślań i poszukiwań w literaturze doszedłem do tego, że mimo iż powierzyłem kierowanie moim życiem mojej Sile Wyższej, to jednak ja jestem odpowiedzialny za swoje życie.

Dlaczego tak twierdzę? Otóż po pierwsze, jak wspomniałem, mam wolną wolę i mogę poddać się wskazówkom Siły Wyższej, ale nie muszę. Po drugie, trudno aby Siła Wyższa podpowiadała mi w drobnych sprawach, jak np. czy mam kupić gazetę, która mnie interesuje; sam muszę podjąć decyzję, czy wydanie pieniędzy na gazetę są dobrym postępkiem, czy egoistycznym. Po trzecie zrozumiałem, że powierzenie swojego życia Sile Wyższej skutkuje opieką i ochroną mnie przed zdarzeniami niesprowokowanymi kowanymi przeze mnie. Natomiast Siła Wyższa nie pozbędzie się za mnie wad, nie zmieni mojego postępowania. Pracę nad sobą tylko ja mogę wykonać i tylko ja za nią odpowiadam. Jednym z objawów odpowiedzialności za swoje życie jest dokładne przemyślenie moich działań, które muszę JA podjąć w celu pozbywania się moich wad, bo sama gotowość pozbycia się ich i czekanie na cudowną zmianę – nie przyniesie żadnych efektów.

Dlatego uważam, że powierzenie mojego życia Sile Wyższej, ani na milimetr nie zdejmuje ze mnie odpowiedzialności ze mnie za moje postępowanie.

Bogdan z Opola

(C) Fundacja BSK AA; Wszelkie Prawa Zastrzeżone.