Pod koniec lat osiemdziesiątych i w latach dziewięćdziesiątych AA w Polsce zaczęło gwałtownie się rozwijać. Rozwój dotyczył głównie ilości grup AA, jakie wówczas powstawały. Cieszyłem się tym, a nawet często chełpiłem. Ale moja radość nie była pełna.

Czułem już, że nie ważna jest ilość. Wspaniale jest wówczas, gdy ilość idzie w parze z jakością. A z tym było gorzej. Spotykałem przyjaciół, którzy mieli kilka lat abstynencji, ale nie czułem w nich radości z trzeźwienia. Bałem się im to wówczas powiedzieć, ale niepokoiło mnie to. Wielu z nich prosiło mnie o sponsorowanie. Próbowałem temu sprostać. Były takie lata, kiedy jednocześnie sponsorowałem 4 przyjaciołom. To jest zdecydowanie za dużo. Reszta musiała odejść. Próbowałem im pomóc szukając dla nich sponsora. Ale moje i ich wysiłki spełzały często na niczym. Zacząłem się zastanawiać jak temu zaradzić? Postanowiłem obserwować, dyskutować, dzielić się swymi niepokojami, rozmawiać na ten temat z przyjaciółmi z AA. Organizowałem - nie tylko ja - mityngi informacyjne na temat sponsorowania.
Zapraszałem na nie ludzi - niewielu nas wówczas było - którzy mieli sponsora i sami sponsorowali, a także tych, którzy sponsorowali, ale nie mieli sponsora. Wielu mówiło nie o sponsorowaniu, ale o "matkowaniu". Wielu mówiło o sponsorowaniu jako o udzielaniu rad i wymagało ich wykonania. Byli także sponsorzy - moralizatorzy. Byli tacy, którzy uważali, że sponsor to wsparcie także finansowe i wymagali tego od nich. Kiedy byłem powiernikiem i powierzono mi literaturę - na wniosek przyjaciół - przetłumaczyliśmy i wydaliśmy broszurę o sponsorowaniu używając zamiast pojęcia sponsor - patron. Nieomal każdy alkoholik przyjeżdżający do Polski z zagranicy mówił o swoim sponsorze, podkreślając jego nieocenioną pomoc w zrozumieniu programu i w trzeźwieniu. Mówili, że sponsorowanie jest najważniejszą, najprzydatniejszą ze służb.
W między czasie zaistniała potrzeba przybliżenia wielu przyjaciołom ze wspólnoty zrozumienia tradycji AA. Wtedy narodził się pomysł warsztatów tradycji. Zorganizowałem je w Jachrance. Na pierwsze przybyło ok. 90 ludzi z całej Polski. Każdy dostawał "przydział" do konkretnej tradycji i dzielił się doświadczeniem i jej zrozumieniem. To spotkanie trwało 3 dni. Zrobiłem jeszcze dwa następne warsztaty - równie liczne. Domagano się następnych, ale odmówiłem, sugerując by zaczęli je organizować sami. I zaczęli. W dość krótkim czasie zorganizowano ich kilkanaście w całej Polsce. Dzisiaj organizuje się warsztaty tradycji inaczej, każdy jednak sposób jest dobry, bo - moim zdaniem- znajomość tradycji bardzo pomaga w utrzymaniu osobistej trzeźwości. Wkrótce postaram się o tym napisać - jak każda z tradycji zagościła w moim życiu. To doświadczenie nasunęło mi pomysł organizacji warsztatów, zapoznania się i zrozumienia programu 12 Kroków AA. Okazało się to bardziej skomplikowane. Materiał był obszerny. Potrzebny był czas - co najmniej tydzień - na indywidualne rzetelne przygotowanie każdego Kroku, a na 4 Krok nawet 2 tygodnie. Krok 9, tak naprawdę, trzeba było "wykończyć" już samemu, po warsztatach. Żeby pracować efektywnie , trzeba było ograniczyć ilość uczestników warsztatów do 15 góra 18 osób. Potrzebny był też wymóg trzeźwości - co najmniej 8 miesięcy. Dla nowicjuszy, ta forma pracy, jest wręcz niepożądana. Dla kogo mają być te warsztaty? I po co? Musiałem to niejako "zobaczyć" obrazowo. Wyobraziłem sobie grupę ludzi chodzących na "jakieś tam" spotkania, gdzie rozdawano w paczkach części do konkretnego samochodu. Rozdawano także poradniki jak złożyć ten samochód i jak go użytkować. Wielu ludzi zebrało wiele tych paczek wzięło także poradnik ("Wielka Księga" i "12 x 12") ale z różnych względów (głównie brak sponsora) nie zaczęło składać tego samochodu. Czyli sytuacja jest następująca: - formalnie mam samochód, mam poradnik, mam także doradców służących doświadczeniem (mityngi) ale nie mogę go używać, bo go nie złożyłem. Gorzej, czasami mówię o używaniu samochodu (programu AA) w codziennym życiu. Często niektórzy zawstydzeni taką sytuacją odchodzą (przestają chodzić na mityngi). Kiedy zobaczyłem jasno sytuację mogłem zacząć pracę nad przygotowaniem warsztatów. Korzystając z doświadczenia AA poprosiłem o pomoc i współpracę przyjaciela z AA - Zenka. Okazało się, że w takiej sytuacji Bóg pomaga. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać jak ułożyć program pracy tych warsztatów zjawiła się Kasia, Polka na stałe mieszkająca w USA i powiedziała: - "Ja mam taki scenariusz, bo wielu alkoholików w Ameryce, ale głównie w Kanadzie spotyka się by wspólnie "studiować" program 12 Kroków. Tak więc zasadniczą pracę wykonali za nas przyjaciele zza oceanu.. Warsztaty oparte są całkowicie na dwóch pozycjach literatury AA - "Anonimowi Alkoholicy" (Wielka Księga) i "Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji" posiłkujemy się również ćwiczeniami "Krok 4 - Stać się uczciwym". ćwiczenia są niemal "żywcem " wzięte z Wielkiej Księgi rozdział 5 "Jak to działa" str. 56. Wydaliśmy też broszurkę - przewodnik "Warsztaty - studiowanie 12 Kroków".
Kiedy zostaniesz sponsorem (po ukończeniu warsztatów), masz gotowy sposób na pracę z podopiecznym. Dlaczego to tak ważne bycie sponsorem? Jest to służba, która nie ma końca. Wszystkie służby są rotacyjne i mają ograniczony czas służenia. Dlaczego tak jest? Z kilku powodów, ale chyba najważniejszy, służyłeś daj szansę innemu służyć. To służba spowodowała, że mam poczucie przynależności do tej wielkiej wspaniałej wspólnoty AA. Po prostu coś dla niej zrobiłem. Skończyłem służbę na grupie i co dalej? Ja, Felek alkoholik potrzebuję stałego kontaktu z programem AA. Jak sobie to zapewnić? Jest sposób - bycie sponsorem! Pomagając innemu alkoholikowi zrozumieć 12 Kroków, sam z nimi obcuję. Czy to się nie znudzi? Sponsoruję ponad 25 lat. Mało, że nie jestem tym znużony, co więcej - poczułem, że jest mi to niezbędne do utrzymania świeżej, radosnej trzeźwości. Sponsorowanie nadało sens memu życiu. Sprawdziło się aowskie powiedzenie:
"pomagając innemu, pomagasz sobie" czy "najlepszym sposobem na utrzymanie trzeźwości jest służba". Zdałem sobie sprawę, że aby pomagać innemu alkoholikowi zrozumieć program i wdrażać go w życie, sam muszę go rozumieć i stosować w codziennym życiu. I robię to. Korzyści są zdumiewające. Warsztaty "Studiowanie 12 Kroków" rozpoczęte w 2001 r ciągną się do dzisiaj, czyli 9 lat. Odbyło się ich kilkadziesiąt w kilku miastach w Polsce, ale głównie w Warszawie. Skorzystało z nich ponad 400 osób. Nikt oczywiście nie prowadzi statystyk ani zapisów (zgodnie z zasadami AA). Koszty są minimalne. Kto prowadzi warsztaty? Ci, którzy je ukończyli, często wspomagani przez tych, którzy wcześniej prowadzili. Pełna rotacja. To bardzo ważne by tak było. Przez to warsztaty ciągle są atrakcyjne i "świeże". Gorąco polecam. Piszę o tym, mając nadzieję, że zwiększy się ilość - tak potrzebnych - sponsorów AA w Polsce.

Felek alkoholik



Źródło: ZDRÓJ nr.4/2009
(C) Fundacja BSK AA; Wszelkie Prawa Zastrzeżone.