Nazywam się Michał i jestem alkoholikiem, przebywającym obecnie w Z.K. na terenie Mazowsza. Nadal nie wiem jak się zabrać do napisania kilku zdań o sobie i o chorobie alkoholowej, na jaką wielu z nas zapadło, ale postaram się to jakoś poukładać, aby było dobrze. Trafiając do tutejszego Z.K. nie wiedziałem jeszcze, że jestem alkoholikiem. Nigdy wcześniej nie powiedziałbym, ani nikt inny by nie powiedział, że jestem alkoholikiem.

Uczestnictwo w pierwszym spotkaniu grupy AA, po tym jak psycholog wpisała mnie na listę – za co powinienem Jej podziękować, już zmusiło mnie do wypowiedzenia słów: „Nazywam się… i jestem alkoholikiem”. W duszy myślałem: „Ja – alkoholik? To niemożliwe!”, ale przez kilka następnych spotkań, tak jak do tej pory, mówiłem o sobie, że jestem alkoholikiem.

Początkowo było ciężko, ale dopiero po kilku miesiącach trochę przetrzeźwiałem i zacząłem uważniej słuchać i rozumieć to się mówi na naszych cotygodniowych spotkaniach. Przyznając się, że jestem alkoholikiem uczyniłem pierwszy i najważniejszy krok. Stałem się inny i zacząłem realizować pozostałe Kroki, ale w miejscu, którym się znajduję nie jest to do końca możliwe.

Plany na przyszłość, po odzyskaniu trzeźwości, stały się jaśniejsze i możliwe do zrealizowania po wyjściu z tego miejsca. Na mityngi uczęszczałem regularnie, tylko raz na samym początku, a trochę później drugi raz, sytuacja zmusiła mnie do tego, że nie poszedłem na mityng.

Od ponad roku jestem na każdym spotkaniu i ciągle wspieramy się doświadczeniem, siłą i nadzieją. Te spotkania dają mi bardzo dużo i podoba mi się program, jaki jest proponowany do utrzymania trzeźwości.

W więzieniu znalazłem się oczywiście przez alkohol, który zajmował w moim życiu tak ważną pozycję, że nie mogłem już normalnie bez niego funkcjonować. Tak mnie opętał, mimo młodego wieku, że nie było dnia spędzonego bez alkoholu.

Piłem wszędzie gdzie się dało, bez względu na zimno czy upał, słońce czy deszcz, dzień czy noc. Piłem do momentu, w którym usnąłem tam, gdzie popadło. Matka mi często mówiła: „Nie pij, jak masz coś zrobić! Wiesz, co cię później czeka!” Ale ja byłem mądrzejszy i nie słuchałem, popadając w coraz większy dół.

Na konsekwencje moich poczynań nie trzeba było długo czekać – same przychodziły do mojego domu. Czasami wiedziałem, co się stało, a czasami nie. Wizyty policji, sąd, areszt, częste ukrywanie się i ucieczki przed policją były na porządku dziennym.

I tak uzbierało się, ponieważ wyroki były z warunkowym zawieszeniem, to odwieszenie ich wszystkich spowodowało większą chęć do picia i dalszego brojenia. Nie trwało to długo, bowiem wchodząc samemu w ręce prawa znalazłem się tu, gdzie jestem.

Teraz wcale nie żałuję, że tu przebywam, natomiast żal mi moich czynów. Jestem wdzięczny Bogu, że dał mi radość bycia trzeźwym i wolnym od alkoholu. Jestem wdzięczny ludziom z naszej grupy za pomoc w uzyskaniu trzeźwości, za cotygodniowe wzajemne wspieranie się, za dzielenie się doświadczeniem, za to, że poświęcają swój czas przychodząc tutaj.

Dziękuję grupom AA za to, że istnieją i pomagają ludziom w osiąganiu trzeźwości.

 

Michał

Źródło:  Mityng Nr 07/73/2003r. http://www.mityng.net

 

(C) Fundacja BSK AA; Wszelkie Prawa Zastrzeżone.