A jakie mam wyjście

Gdy pierwszy raz usłyszałem, że mam postawić trzeźwość na pierwszym miejscu, to pomyślałem że chyba ich powaliło. Przecież miałem przestać pić, aby właśnie sprawy najważniejsze – rodzina, praca, relacje przestały być problemem. Im dłużej wałkowałem temat, tym bardziej stawało się dla mnie jasne, że jeśli nie będzie trzeźwości i to tej szeroko rozumianej, to ani kasy, ani pracy, ani rodziny, zwyczajnie nie będzie.

Brutalność choroby docierała do mnie coraz bardziej. Zwłaszcza, gdy minęła obsesja picia. Okazało się, że pojęcie trzeźwości jest szersze i nie obejmuje tylko substancji, ale i myślenie. Trzeźwe, choć ja wolę używać stwierdzenia poczytalne myślenie, na początku bycia w AA, było u mnie na poziomie szczątkowym. Okazywało się, że brakuje mi absolutnych podstaw do takowego, mimo, iż bardzo się przecież starałem. Co chwila okazywało się, że albo czegoś nie kumam, albo nawet jeśli trochę, to zbyt mało, aby nie narobić sobie kłopotów już jakiś czas przecież nie pijąc. Szczerze to nadal tak jest, tylko może w mniejszym stopniu. Kiedyś załamany tym co do mnie dotarło rozmawiałem z kolegą i smarkałem mu w rękaw, że okazuje się, że jestem dyletantem życiowym i że mam naprawdę przej…e, bo chyba nie umiem w ogóle żyć. Pocieszał mnie stwierdzeniem, żebym się uspokoił. ,,Popatrz na mnie, widzisz drugiego takiego jak ty, niczym się ode mnie nie różnisz. Może tylko tym, że ja chyba bardziej nie kumam jak żyć, niż ty, lecz już nie jest to dla mnie problem”.

Na początku myślałem, że się trochę ze mnie nabija. Jak to on nie wie, jak żyć? Tyle lat nie pije, ma poukładane życie, ludzie go szanują i pytają o radę? I on twierdzi, że nie wie jak żyć? No to do jasnej jeśli nie on, to kto wie? Długa to była rozmowa i często do tego tematu wracaliśmy i dalej wracamy. Dalej tłumaczy mi, gdy zakręcę się jak słoik w stosowaniu zasad Programu. Trzeźwość to droga, którą odkrywamy działając według zasad Programu. Z biegiem czasu nabywamy doświadczeń, które albo nas utwierdzają, że nasze działania zasługują na miano poczytalnych, albo nie. Słucham ludzi, analizuję, medytuję i to sprawia, że z dnia na dzień trzeźwy osąd, czy podejmowane decyzje są coraz bardziej widoczne w moim życiu. Ale nie stało by się to faktem, gdybym za pewnik nie przyjął tego stwierdzenia, że jeśli każdego dnia nie będę poświęcał czasu, aby się rozwijać, słuchać, medytować, działać na podstawie wskazówek wynikających z Programu, moja trzeźwość będzie chwiejna. O ile w ogóle moje zachowanie będzie można określić tym mianem.

Mam już swoje doświadczenia, że gdy moje lenistwo i brak rozsądku w stosowaniu zasad biorą górę, to znika błyskawicznie poczytalność. I zaraz pojawiają się oznaki szajby jaką nadal mam w głowie. A później konsekwencje, które są tak samo nieuchronne jak upływający czas. Odkąd stawiam cały ten codzienny rytuał na pierwszym miejscu, konsekwencje pijanego myślenia mniej mnie dotykają. A nawet jeśli, to wiem co w takiej sytuacji zrobić. I jeszcze jedna myśl, którą chcę się z wami podzielić. Odkąd postawiłem bezdyskusyjnie działania na rzecz trzeźwości na pierwszym miejscu, to mi się zwyczajnie opłaca. Robię mniej, tyle, że dokładniej. Potrzebuję mniej, bo bardziej cenię. Nie martwię się, bo mam oparcie i pomoc. No i robię jeszcze coś czego chyba nigdy tak nie robiłem, pokazując, że cały ten bajzel da się ogarnąć, daję nadzieję innym, którzy jej jeszcze nie mają. A to powiem wam jest zajefajne. No i na koniec słowa, które do dziś mi huczą w głowie – ŁATWO NIE BĘDZIE – ALE WARTO NA PEWNO. Słowem nie mam innego wyjścia jak postawić trzeźwość na miejscu, gdzie być powinna.

Pozdrawiam serdecznie, Sławek J.

Skip to content