Czytelnia

Bieżące wydanie

Zdrój 231 - Pierwsze kroki w AA

Numer 231, strona 6

Wspólnota dała mi ludzi

„Kiedy w kwietniu 2021 roku opuszczałam oddział szpitala psychiatrycznego, nie miałam zupełnie pojęcia, jak mam żyć. Głośno mówiłam, że moja „przygoda” z alkoholem się zakończyła, ale w głębi serca bardzo się bałam”

Bałam się wszystkiego. Powrotu do mieszkania, w którym piłam przez ostatnie dwadzieścia siedem lat swojego życia, a które było dosłownie i w przenośni swoistym schronieniem dla mojego uzależnienia, bo najczęściej piłam w samotności zamknięta w czterech ścianach. Bałam się tego, że będę musiała robić zakupy w osiedlowym sklepie, pod którym jeszcze

niedawno stałam o szóstej nad ranem, by w pośpiechu kupić butelkę alkoholu. Bałam się ludzi mijanych na ulicy, powrotu do pracy, gdzie po raz ostatni współpracownicy widzieli mnie leżącą na podłodze, kiedy dostałam ataku padaczki. Bardzo dokładnie pamiętam te wszystkie emocje, które towarzyszyły mi wówczas, gdy opuszczałam szpital.

Czy chciałbyś doczytać artykuł?

Zakup bieżące wydanie

Zdrój 231 - Pierwsze kroki w AA

Numer 231, strona 9

Pierwsze kroczki w AA

Jest piękny ciepły lipiec. Słońce, miłość i radość w oczach ludzi, a we mnie samotność, smutek, żal, rozgoryczenie. W organizmie alkohol, śmierć za plecami. Picie, picie, picie, przeraźliwe lęki, wycieńczenie fizyczne i psychiczne. Kilka nieudanych prób pożegnania się z życiem.


Jest też iskierka nadziei i decyzja, że dłużej tak nie mogę żyć, muszę coś zrobić ze swoim życiem. Dziś dziękuję Bogu za siłę do działania, do wstania z łóżka, z którego wcześniej nie miałem siły wstać i pokierowanie mnie, gdzie szukać pomocy. Stop. Do tej wdzięczności była jeszcze długa droga.
Zacznę więc od początku. Moje nowe życie i zdrowienie zaczęło się w jednej z miejscowości na Podlasiu. Tam właśnie trafiłem do ośrodka terapii uzależnień.

Czy chciałbyś doczytać artykuł?

Zakup bieżące wydanie

Zdrój 231 - Pierwsze kroki w AA

Numer 231, strona 25

Dobre wiadomości

Mówili, że mają dla mnie dwie wiadomości – dobrą i złą. Dobra? Możesz przestać pić, a twoje życie może się zmienić. Zła? Jesteśmy twoimi nowymi przyjaciółmi.

Najpierw była antresola, z której schodziłem tylko po kawę. Znajomy, z którym się spotkałem, usłyszał, że od trzech tygodni nie piję, a moja terapia przynosi postępy: „Nigdy nie czułem się
tak dobrze. Niczego mi nie brakuje”. Przy barze chciałem powiedzieć, że: „Podwójne espresso”, ale kiedy otworzyłem usta, padło: „Podwójna czysta i piwo”. Przez ułamek sekundy
byłem sobą zaskoczony, ale to zawahanie nie miało już znaczenia. Ciąg dalszy nastąpił.

.

Czy chciałbyś doczytać artykuł?

Zakup bieżące wydanie

Numery archiwalne

Zdrój 230 okładka

Numer 231
Miłość i służba

Służba to sekret mojej trzeźwości

Zawsze chciałem o to zapytać. Padło, Tadeuszu, na ciebie. Czy weteran ma swoją grupę domową? Czy dba się jeszcze o takie niuanse?

Tak! Jasne, że mam. Jak przyszedłem do AA, w Krakowie była tylko jedna grupa.
Dość szybko zainicjowałem powstanie kolejnej o nazwie „Krakus”, by mieć mityngi
AA blisko domu. Z biegiem czasu grupa rozrosła się do sporych rozmiarów i po latach podzieliła się na dwie grupy o podobnych nazwach.

Wiele ról służebnych

Z pierwszego mityngu zapamiętałam niezwykle ciepłe przyjęcie życzliwych i uśmiechniętych ludzi, których jeszcze nie znałam. Poczułam się jak w domu. Przez półtora roku byłam bywalczynią mityngów. Systematycznie jeździłam na mityngi raz w tygodniu i oczekiwałam, że mąż doceni moje starania. W pewnym momencie uznałam, że po tak dużej przerwie mogę już powrócić do picia kontrolowanego. Zaczęło się niewinnie: od jednego kieliszka. Później nadeszło kilkanaście miesięcy „diabelskiej karuzeli”, na którą wsiadałam, pijąc, i z której spadałam, kiedy przestawałam pić.

Pogoda ducha odnaleziona po pięćdziesiątce

Te słowa – dziś wypowiadane z pełną świadomością i spokojem – kiedyś nie mogłyby mi przejść przez gardło. Dziś, po dziewięciu latach trzeźwości, mogę powiedzieć zgodnie z hasłem Zlotu 50-lecia AA w Polsce, że jestem alkoholikiem radosnym, szczęśliwym i wdzięcznym. Ale droga do tego stanu była długa, bolesna i pełna przepaści, które niemal mnie pochłonęły. Kiedy myślę o swojej przeszłości, widzę ruinę. Nieukończone szkoły, dwa rozwody, lata w więzieniu, utracony majątek – wszystko przepite. Straciłem także nogi, gdy pijany skakałem z okna pociągu.

Zdroj_229_okladka

Numer 229
Powroty do picia

Powroty do picia

Nie potrafiłem przestać pić przez dziesięć lat, a wydawało mi się, kiedy wówczas siadałem do picia, że to wcale nie takie trudne przestać.

Moje doświadczenie wygląda tak, że odkąd jestem we Wspólnocie, nie miałem zapicia. Z czego jestem bardzo dumny. Oczywiście to lekki żart. Mam natomiast doświadczenie sprzed

wielu lat, gdy byłem już mocno uzależniony i po traumatycznym przeżyciu, po nagłej śmierci mojej mamy, która mi była niezmiernie bliska, postanowiłem nie pić rok, tak niejako w formie zadośćuczynienia czy żałoby po mamie, która wiele przecierpiała.

Tylko tu i teraz

„Krótki okres życia jest dostatecznie długi na to, aby żyć dobrze i uczciwie”.
Cyceron

Pierwszy raz o Wspólnocie dowiedziałem się piętnaście lat temu. Wiedziałem, że mam problem z alkoholem i zdecydowanie za dużo piję, ale nie umiałem przestać. Poszedłem na swój pierwszy mityng. Był to mityng spikerski. Pewien człowiek opowiadał wówczas o tym, jak zachowywał się po alkoholu. Po tym mityngu uznałem, że AA nie działa i nie jest dla mnie, ponieważ po wyjściu z Sali nadal chciało mi się pić. Myślałem, że AA to taka tabletka na niepicie.

Kłamstwa i mity, w które wierzyłem

O tym, że mam problem z piciem, dowiedziałem się ostatni – wszyscy dookoła wiedzieli i widzieli, że mam problem z piciem, ale nie ja.

W AA znalazłem się zupełnie przez przypadek – przyznałem jedynie, że piję trochę za dużo piwa, więc żona się mnie czepia. Parafrazując Krok Pierwszy, którego wtedy jeszcze nie znałem, mógłbym powiedzieć, że przyznałem się, że piję może trochę za dużo i za często i że przestałem kierować moją żoną. Broń Boże: własnym życiem. Ale to właśnie ona – moja żona – była siłą sprawczą, która spowodowała, że poszedłem się leczyć.

Zdrój numer 228 / 2024

Numer 228
Rozwój duchowy przed materialnym

Obietnice czy obiecanki cacanki?

W owym czasie słowa „Program” czy „sugestie” były dla mnie czymś obcym. Niekiedy odnosiłem wrażenie, że chociaż ponoć, jak mówili, w AA jest wyłącznie jeden Program, to zdawało mi się, że mimo to każdy gadał jakby o innym programie. Jeden twierdził, że dzięki niemu nie pije i fajnie żyje, inny utrzymywał, że odkrył Boga, który go teraz prowadzi. A jeszcze inny mówił, że choć zapija co pewien czas, to właśnie dzięki Programowi wraca na mityngi, zwłaszcza że tak naprawdę nie ma gdzie iść.

Wspólnota AA jest pełna obietnic

Nigdy nie myślałem, że będę pisał do „Zdroju”, a tym bardziej że zostanę alkoholikiem. Kiedy miałem dziesięć lat i z płaczem uciekałem z domu w ciemną noc przed pijanym ojcem, obiecałem sam sobie i naturze, która była wokoło, że nie będę robił tego, co mój ojciec. I że mój własny dom będzie wyglądał zupełnie inaczej niż ten. Była to jedna z nielicznych obietnic, które złożyłem w swoim dziecinnym życiu, a której zresztą po latach nie dotrzymałem.

Krok po kroku. Dzień po dniu

Nikt nie przyjdzie i cię nie uratuje. Nikt nie przyjedzie na białym koniu i nie zabierze ci wszystkich zmartwień. Trzeba samemu ratować siebie: krok po kroku, dzień po dniu.

Jestem alkoholiczką. Przyjęłam tę prawdę, trzeźwiejąc na mityngach i warsztatach, nosząc posłanie, dzieląc się doświadczeniem. Nie odkryłam mojego alkoholizmu z dnia na dzień. Raczej był to proces, w trakcie którego odnajdywałam kolejne elementy układanki i wstawiałam je na odpowiednie miejsce. Zawsze piłam w towarzystwie. Zawsze wybierałam towarzystwo, które proponowało lepsze trunki, najlepiej powyżej czterdziestu procent. W sumie towarzystwo było tu najmniej istotne. Istotna była zawartość butelki.

Numer 227
Rozwój duchowy przed materialnym

Rozwój duchowy przed materialnym

Jestem alkoholiczką, która trafiła do Wspólnoty AA, sięgając swojego dna, nie mając
ani chęci, ani ochoty do życia. Mój stan fizyczny, psychiczny i duchowy to była jedna
wielka katastrofa, a jednak przeżyłam.

Cierpliwość, uczciwość, duchowość

Mam na imię Adrian i jestem alkoholikiem.

Piłem przez trzydzieści lat, z których pierwsza dekada to była normalka, druga – dobra zabawa, a trzecia – konieczność. Dzisiaj mam czterdzieści osiem lat i trzeźwieję od ponad roku. Do Wspólnoty AA trafiłem 2 stycznia 2023 roku, kiedy budząc się, uświadomiłem sobie, że pomimo już blisko dwuletniej pracy nad sobą (w tym półrocznej terapii) właśnie przeżywam kolejne „dno”. Więc następnego dnia wieczorem zebrałem się i pojechałem na mój pierwszy w życiu mityng AA.

Nie jestem zła, jestem chora

Jeszcze całkiem niedawno bycie tak zwaną wysokofunkcjonującą alkoholiczką stanowiło dla mnie powód do dumy. Ponieważ zawsze musiałam być lepsza: nawet pijąc, chciałam to robić lepiej niż inni, a ponadto w sposób, który długo pozwalał mi zachować pozory kontroli nad swoim życiem. Ale właśnie – to ciągle były tylko pozory.

Numer 226
Wiara bez uczynków jest martwa

To wspólnota aa mnie znalazła

Oto historia młodego chłopaka, który przychodząc do AA, dowiedział się, że jeśli będzie służył innym, nie wróci do picia. Oto historia chłopaka, który w to uwierzył – wszedł i wzrasta w służbie AA, doświadczając obietnic Programu Dwunastu Kroków.
Poznajcie Roberta z Nowego Sącza.

Pierwszy zjazd AA w Poznaniu. Wspomnienie uczestnika

6 października tego roku będziemy obchodzić czterdziestolecie Pierwszego Zjazdu AA, który właśnie tego dnia w 1984 roku rozpoczął swoje historyczne obrady, brzemienne w niezmiernie pozytywne skutki dla Wspólnoty.

Życie jest echem

Zapraszamy do lektury rozmowy z Basią z Nowego Wiśnicza, wieloletnią redaktor naczelną „Zdroju”.

Numer 225
Kryzys w trzeźwieniu

Błąd w systemie, wychodzę z domu

Mam załatwić coś w urzędzie. Wniosek internetowy został odrzucony przez błąd w systemie. Muszę POFATYGOWAĆ się sam i załatwić sprawę OSOBIŚCIE. „Boże, uwolnij mnie od niewoli własnego ja”.

Nie mam już parcia na szybkość

Pokusa, by znowu pójść na skróty, czasem jest bardzo silna. Często też ta droga wydaje się łatwiejsza i wygodniejsza. Myślę sobie – będzie szybciej i po mojemu. Po co chodzić naokoło? Po co czekać nie wiadomo ile? Po co się wysilać, skoro jest inna alternatywa?

Na skróty, czyli prosto na cmentarz

Pierwsza z moich durnych myśli była taka: „Będę chodził na te mityngi i udawał, że coś robię”. Powód był jeden. Moja pani postawiła warunek, że jeśli nie zacznę czegoś ze sobą robić, to nasza wspólna historia się zakończy. Wiedziałem, że jeśli tak powiedziała, to tak będzie.

Numer 224
Wiara bez uczynków jest martwa

Uwierzyłem i działam

Jestem alkoholikiem i mam na imię Bartek. Moja droga do rozwiązania, które niesie Dwanaście Kroków AA, była długa, pełna wzlotów i upadków.

Podoba mi się to drugie życie

Jestem Kamil. Napiszę coś o sobie. Dwadzieścia lat temu miałem operację guza mózgu. I wtedy znalazłem antidotum – alkohol. Załamałem się i moje emocje regulowałem alkoholem. Na końcu tej drogi piłem tak dużo, że miałem ostre zapalenie trzustki. Jeszcze dwie operacje spowodowane były przez alkohol. Cudem zostałem uratowany..

Moje świadectwo zza murów

Mam na imię Mariusz i jestem alkoholikiem. Na początku chciałbym pozdrowić mojego przyjaciela Andrzeja K., Dominika oraz całą grupę AA „Serce”.

Przejdź do treści