Ostatnia rozmowa ze sponsorem zmieniła trochę moje myślenie i przekonania dotyczące Tradycji ósmej. Czyli właściwie, czego?

 

Sens Tradycji ósmej kojarzyłem z wyzbywaniem się ze swojego egoizmu i materialistycznego podejścia do życia. Myślałem i sądziłem, że potrzeba honorowej działalności ma związek właśnie z moim zapatrzeniem w siebie, skupianiem się na własnych potrzebach. Ma to sens i pewnie dużo w tym jest prawdy. Ale czy tylko o to chodzi? Moje myślenie ciągle jest za bardzo skupione na tym moim JA. Muszę pamiętać o tym, że istotą mojej choroby jest egoizm i egocentryzm i swoje myślenie muszę konfrontować z drugim alkoholikiem, który także się tego wyzbywał i wyzbywa. Muszę pamiętać, że Tradycje AA, które powstały na błędach pozwalają pozostać naszej Wspólnocie w jedności. I właśnie działalność honorowa, bezinteresowna, nieopłacona pozwala AA przetrwać. Pozwala przetrwać mimo tego, że nie otrzymujemy dotacji z zewnątrz. Co by było gdyby w naszej Wspólnocie zabrakło funduszu na naszą działalność - czyli niesienie posłania. Gdyby jakakolwiek służba była opłacana z takiego funduszu za pieniądze i pieniędzy tych by zabrakło. Czy AA by przetrwało. Pieniądze deprawują, stwarzają pokusę władzy i uzależniają, ograniczają zakres działalności. Powodują rywalizację i walkę, chęć dominacji. A to już nic nie ma wspólnego z zasadami AA i moim trzeźwieniem. Dlatego myślę tutaj jest zawarta mądrość na błędach, że im nasza Wspólnota jest biedniejsza tym lepiej dla nas wszystkich. Pieniądze, którymi dysponujemy z naszych dobrowolnych datków uczą odpowiedzialności, ale i gwarantują niezależność. Zasady zawarte w naszym programie AA oparte są na uczciwości, poświęceniu, wdzięczności itd.. Czy gdybym otrzymywał pensję w AA robiłbym cokolwiek uczciwie i z wdzięcznością. Czy porostu robiłbym to, bo mi za to ktoś zapłaci. W tym myślę tkwi fenomen AA, który powoduje, że AA istnieje tyle lat. Bezinteresowne dawanie drugiemu człowiekowi powoduje, że staje się wartościowym człowiekiem, czuję satysfakcję, poczucie godności, nie czuje się sam, odnajduję w tym jakiś sens w codziennym życiu. Czy te wartości, które z pewnością nie są materialne mogę kupić za jakiekolwiek pieniądze. Czy ufność i wiarę, którą może wzbudzić drugi alkoholik można opłacić. Czy pozostałbym we Wspólnocie gdybym nie uwierzył właśnie w te wartości, które poprzez koleżeństwo i przyjaźń przekazują autentycznie inni alkoholicy. Czy uwierzyłbym w słuszność zasad zawartych w naszym programie AA przekazywane przez opłacanego alkoholika na etacie? Nigdy o tym nawet nie pomyślałem, że można coś robić bez pieniędzy i tyle zyskiwać. Koleżeństwo, przyjaźń, uczciwość, wiarę, ufność - czyli siłę do życia. Tego, co miał mi dawać alkohol, a co zabrał i moja wypaczona osobowość alkoholika. Dzięki zasadom zawartym w naszym programie nie tyle mogę to odzyskać, co utraciłem, ale poznawać na nowo. Lekceważone przeze mnie nasze Tradycje AA okazały się słuszne nie, dlatego, że inni mi je narzucają, ale dlatego, że sprawdzają się w moim życiu. W tym Tradycja ósma, która pokazuje mi, że mogę coś robić bez pieniędzy dla innych i być czasami przy tym szczęśliwy.